piątek, 18 maja 2018

Izba przyjęć, część druga.

Dotarliśmy na IP, w drugim szpitalu...
Na wstępie, zobaczyliśmy zmierzłą gębę doktorki, i nie tylko jej gęba taka była.
Nie rozumiała, że od ponad 2 lat, borykam się z tym problemem, bez wszczętej diagnozy - no cóż, takiego mam internistę.
Zrobiły mi EKG, pobrały krew. Siadałam na podłodze, bo była tak przyjemnie zimna...
Położyły mnie na drugim końcu Izby, jedna zrobiła wywiad, druga przyszła dać pomysł, że to może migrena (też tak przypuszczaliśmy), zgasiła mi światło i poszła.
Po jakiś 20 minutach, dały mi kroplówkę, leciała jakąś godzinę.
Ja patrzyłam na nią ciągle i błagałam, żeby leciała szybciej, bo chcę do domu.
Głowa mi pękała, co minutę mnie dźwigało, było mi strasznie zimno, cała się trzęsłam.
Nie umiałam, się ułożyć, żeby już żołądek, przestał wariować. Ręka, mnie strasznie bolała od tych igieł i kroplówek... między innymi, że jak mnie wyginało, do pawia, to zapominałam, że mam wenflon z kroplówką... Wszystko, miałam spięte i bolesne, nie umiałam panować, nad drgawkami.
W tym momencie, myślałam, że umieram, a wręcz, sama błagałam o śmierć.
Nigdy, nie czułam się, tak wyczerpana, jak w tamtym momencie i tak bezsilna, wobec swojego organizmu..
Bałam się, że to się nie skończy.
Po skończeniu kroplówki, o 2:22 w nocy, wypisały mnie, do domu w stanie, (niby)dobrym.
Żałuję, do dziś, że nie mam zdjęć, jak wyglądałam... Biała, jak śmierć, spocona, jakbym weszła i wyszła, spod prysznica, skulona, siniaki wszędzie, od drgawek na łóżku...
Uspokoiło się, dopiero koło 8 i mogłam spokojnie zasnąć.
Spałam, cały dzień, ale jak wstałam, to woda, była dla mnie, na wagę złota.
Od zawsze miałam problemy, z piciem wody, ale po tym dniu, zrozumiałam, co to brak wody.
Bardzo się cieszyłam, że mogę pić! Piłam wszystko, co miałam pod ręką, tyle ile tylko mogłam wlać.
Cały dzień, bez picia, to koszmar (co piłam, to zwracałam), nikomu tego nie życzę.
W dniu dzisiejszym, mam 3 kubki z piciem, na stole :)
Tamten dzień, mocno się, na nas odcisnął. 
Gdy A., słyszy moje pompowanie, w kiblu, od razu przybiega, cały wystraszony.
Ja też, za każdym razem, błagam w myślach, 'wyrzygaj się i spokój, nie chcę tego znowu przechodzić'.
Całe szczęście, jeszcze nie powróciło.

-Wronged.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz