środa, 21 lutego 2018

Ne ufaj kotku.- KU PRZESTRODZE DLA MIŁOŚNIKÓW KOTÓW

Jestem kociarom, kocham te puszyste kulki, plączące się miedzy nogami.
Kiedyś, ktoś mi powiedział, że nie lubi kotów, bo są wredne i chodzą własnymi drogami.
Oczywiście, osoba nie miała nigdy kota.
Moje reagują na imię, pogadają sobie ze mną często, są inteligentne.

Miałam już dwa koty, na kawalerce, ale stwierdziliśmy wspólnie Z, że chcemy kolejnego.
Stwierdziłam, że jak ma być trzeci, to musi być wyjątkowy.
Zawsze miałam dachowce, są wszech obecne, więc o takiego nie ciężko, no i co najważniejsze nic za niego nie płacisz.
 Dużo czytałam, żeby dostosować rasę, do tego, z jakim charakterem, chciałabym żyć.
Chciałam gadatliwego, kontaktowego, przywiązującego się do ludzi, taki kotowy piesek.
Uparłam się, że ma to być syjam-tajski, wypisz wymaluj cud charakterek.
Najpiękniejsze umaszczenie, te niebieskie, królewskie oczęta, pełne inteligencji.

Znalazłam!
Znalazłam ogłoszenie, że za darmo kot syjamski. Super. Jeszcze blisko mnie, no bosko.
Osoba poprosiła, żebyśmy przeszli na maila, tam mi wyśle zdjęcia, ogólnie dogadamy się co i jak.
Śliczne kotki, jest chłopczyk! Mega! (chłopcy są bardziej przyjaźni, na większe grono)
Jeden z pierwszych maili brzmiał :

'daisyeva690@gmail.com
To było tak miłe przeczytanie od ciebie i myślę, że to jest rodzaj domu
I ja szukam kociąt.

Właściwie to ja jestem w Polsce, a teraz jestem w Belgii
Kocięta są tutaj ze mną. Cieszę się z miłości, którą masz
Kocięta, ale przykro mi na odległość, od jakiegoś czasu zachorowałem,
opublikowałem te ogłoszenia po tym, jak dostałem nominację na moją
operację chirurgiczną w Belgii. Będę w intensywnej jednostce przez dwa
miesiące. Naprawdę chcę tego kociąt dla nich potrzebnych
Dużo miłości i troski, których jestem niezdolny do renderowania,
ponieważ jestem nieaktywny. Ale czy możesz przyjść?

Byłam zachwycona, ale w tym poście, chcę opisać wielbicielom kotów, na co zwracać uwagę.

Osoba była z moich okolic, nagle okazało się, że osoba ma raka i jest za granicą.
Początkowo, twierdziłam, że ok. No bywa, poczekam.
Trochę mnie ciekawiło, ten trochę łamany polski, ale w fascynacji, że spełni się moje marzenie, nie  dociekałam. Dostałam z 5 zdjęć.

Zaczął mnie zachęcać, że może mi go posłać, że znajoma tak się zajmie tym wszystkim. Dostałam zdjęcia przygotówki - kuweta, piasek, żarcie, zabawki...
I dostałam nagle wiadomość, że trzeba zarejestrować kotka(było w ogłoszeniu, że zarejestrowany)- dalej nie widziałam podstępu, bo zawsze twierdziłam, że każdy chce dobry dom dla swoich małych kotków. Za kartę i przelot zwierzęcia 200 złotych, ok, coś tam jeszcze miałam, więc goniłam, żeby A zapłacił i przesłał zdjęcie kwitu. Na koncie mieliśmy 250, a do końca miesiąca jeszcze ciut, ale pragnęłam tego kotka. Dostawałam maile z lotniska, że trzeba zapłacić.


Zapłaciłam.
Dostałam informację, że wszystko ok, potwierdzenie zaksięgowania. Osoba pisała, że bardzo prosi o zdjęcia w nowym domu jak tylko dotrze...itp.,itd.
Na drugi dzień dostaję wiadomość z niby agencji. No tego już zapłacić nie mogłam..., płakałam, że nie mam. Upewniał mnie, że to tylko kaucja i że jak dostarczy mi agencja kotka to mi odda. Wtedy 100% dotarło do mnie, że zostałam wyciulana na masło i nawet kota w worku nie dostanę.
Zbeształam osobnika i tyle mi pozostało. Jak włączyłam mój detektor niepewności, znalazłam tyle poszlak, że to nie możliwe! Wbijałam sobie, że zawsze w Internecie byłam przezorna, ale miłość do kotka który nie istnieje, była o wiele większa, niż węszenie podstępu. Powpisywałam kilka kluczowych słów, jak imiona, nazwiska, miejsca, firmę lotniczą. I dopiero wtedy zobaczyłam na stronie JetBlue, że nie współpracują z Polską..., że w ogóle ma inne logo! Znalazłam też kilka postów w Internecie o tym, że zostali również tak oszukani i podobne słowa kluczowe. Chciałam pisać do JetBlue, że ktoś się podaje za nich, ale było mi wstyd, że się tak dałam zrobić w... konia.
Im więcej znajdowałam, tym bardziej płakałam i tymi wyrzutami sumienia, że taka głupia, taka nie ostrożna, że pokochałam zdjęcie, nie kotka, że moje plany co mu kupię, jak nazwę itd. poczułam się naprawdę tandetnie, żałośnie i dzięki temu prawdopodobnie popadłam w depresje...
Nienawidzę Kamerunu i murzynów, którzy tam są, nie wszystkich, tylko tych, co chujają w oparciu o opiekę, miłość do zwierzaków, tych co nie stać, a pragną.Wierzę w karmę i to mocno!
- Wronged.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz