poniedziałek, 19 lutego 2018

Zazdrość nakręca zawisć.

Czułam, że chyba po 3 porażce, to chyba jest to!
Poznałam ją w pracy, połączyło nas to, że znała mojego byłego, a ja jej teraz już byłego.
Z jednej strony do niego pasowała. Znaczy tak w połowie.
On szukał takiej, co będzie ładnie wyglądać i być na jego każde zawołanie, ale nie o tym.
Tuliłam ją i wspierałam, gdy wycierała o mnie śpiki i płakała, jaki to chuj, bo się dowiedziała, że ją zdradził. 
Zapraszałam ją na imprezy, choć było czasem widać, że bawi się średnio. 
Ogólnie, z nią spędzałam czas. 
Po czasie, w pracy, nastały podwyżki, z racji mojej pracy i to dość intensywnej dostałam o 2 zł podwyżkę, a Ona miała, aż 60 groszy mniej... 
I się zaczęło.
Zawsze, jak któraś, się szybciej przebrała, druga na nią czekała, w drugą stronę też, jak któraś szybciej skończyła to pomagała, bądź czekała na drugą. 
Z dnia na dzień to zanikało.
Zawsze, jeździliśmy razem z D., po pracy, do domu.
Lecz po czasie, podwyżek to się zmieniło.
Czemu, przestały z nami jeździć?
Abo szybciej autobus, albo maja bilety miesieczne, albo tak po prostu.
Zastanawialiśmy się, razem z kolegą, co się stało, czy coś powiedzieliśmy nie tak?
Uznaliśmy, że zawsze mają bilety miesięczne, więc może żal im żal.
No ok.
Zawsze, jak jechaliśmy, a one stały, na przystanku, podjeżdżaliśmy i pytaliśmy, czy może jednak jada z nami.
Ale setny raz, podjeżdżając i pytając 'To jedziecie?', olaliśmy.
Ja kupowałam jednorazowe bilety.
Jednak, nie wytrzymywałam tego, przecież się przyjaźniliśmy... Nawiązała się między nami rozmowa, która leciała.
- Czuje, że coś jest nie tak. O co chodzi?
- O nic, wszystko ok.
- Ok.
Kilka tyg później,,,
- Możesz mi powiedzieć w końcu co jest?
- Bo wiesz... czuję się jak piąte koło u wozu... Gadacie często, nie wiem o czym...
- Bo przestałaś z nami jeździć, a dokańczamy tematy z auta.....
Gdy po kilku miesiącach, poszłam na L4, nagle nic jej nie stało na przeszkodzie, by jeździć..., czyli doszło do mnie, że problemem jestem ja, tylko czemu? Powiedzieć nie chciała. 
Przestaliśmy ją zapraszać na imprezy, wytykała mi stawkę, ciągle mówiła, że jak nie dostanie, tyle ile chce to się zwalnia.
Gdy umowę na stałe dostała, kolega zapytał: 'I co? Dostałaś?', jej odpowiedź brzmiała: 
' Nie, ale na pewno Wronged dostała'.
Cios, gdy usłyszałam, od wtedy wiedziałam, kto rozpowiedział moją stawkę. 
Nie chodzi, że się jej wstydzę, bo ciężko pracowałam i walczyłam, więc jestem z niej dumna.
Ale są osoby, które tam są 10 lat, są i starają się nie narobić, a chcieliby moim imieniem zrobić. 
Nie mogę, sobie nic zarzucić, bo normy, nad normy były, ciężko zapracowałam, a ja ciągle czuję się kurwa winna!
Ale i czułam się odrzucona, bo zauważyłam że problem nie tkwi, w byciu piątym kołem, a problem tkwił we mnie i mojej stawce.
Moją drugą stawkę o kolejną złotówkę, w tym samym roku, przerosła wszystko. Wszystkie wyjadaczki, łaziły na skargę, że one gówno robią, ale chcą...
Ja dostawałam za swoje, skąd ludzie znają moją stawkę, coraz więcej ludzi z zakładu, było złych, że ja mam, oni nie.
Choć to byli wszyscy ci, którzy nie dawali mi spokoju i ciągle mówili : ' nie rób tyle ' , 'po co? i tak nic nie dostaniesz'...
Zmiana brygadzistów, przez zarząd, poruszyła piekło. 
Bo, to wiązało się, ze stratą ultimatum i korzystania z każdego czasu możliwej laby.
Ludzie w wieku 30-50 obrażeni na 25-latkę, bo w ciągu 3 lat zapierdalania, dostała 3 złote podwyżki.
Morał, z tego taki, nigdy nie słuchaj ludzi, ile z siebie dajesz, tyle zawsze dostaniesz! Ale, drugą stroną medalu, jest to, że dostaniesz podwójnie, podwyżki i po dupie, od starych, lub leniwych pracowników.

Gdzie poszło nie tak, gdzie 'człowiek, człowiekowi, człowiekiem', przerodziło się w 'Kowalski ma coś, pewnie ukradł'.

-Wronged.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz