wtorek, 13 kwietnia 2021

Cztery B.

Wyjdź w końcu ze swojej strefy komfortu.
Siedzisz cały dzień w domu. 
Przesypiasz czasami całe dnie.
Nie chodzisz do pracy. 
Nie za wygodnie?

   Nie nazwałabym miejsca strefą komfortu w którym codziennie czuję się jak gówno.
OK, może trochę to przybliżę. Do niczego się nie nadaję. Jedynie w sumie do badania, bo ciekawy ze mnie przypadek. 
   Czujesz się jak 4B, beznadziejnie, bezsensownie, bezradnie, bezużytecznie. 
Beznadziejnie?
   Twoj własny mózg Cie oszukuje. W sumie robi to zawsze, ale mniej zauważalnie, jak np. w iluzji.
   Ale teraz każe się spinać bez powodu, tak, że odczuwasz ból, mimo że odczuwasz go jako fizyczny, on realnie jest tylko psychiczny. Więc fizjoterapia odpada, masaże pomagają na jeden max 2 dni. 
   Tabletki przeciwbólowe Ci nie zadziałają.
By się rozluźnić, musisz ciągle powtarzać sobie i swojej głowie jak na relaksacji, czy gimnastyce. 
   OK, idziemy spać, weź tabletki,
ale czuję że zasnę, więc po co będę brać tabletki na noc, wezmę tylko te podstawowe. 
Są w tym samym miejscu, co to za kłopot wziąć, skoro zazwyczaj cierpisz na bezsenność.
Ale już tyle zjadło się w swoim ćwierćwieczu tabletek, że ma się dość ich na samą myśl. 
Ok, jak chcesz, zamknij oczy, rozluźnij czoło, rozluźnij policzki, rozluźnij szczękę i uszy, teraz ramiona...
   I jedziesz całe ciało, czasami musisz wracać do niektórych rejonów i powtarzać: no rozluźnij tą szczękę!
   Jak masz szczęście i tabletki dają radę, to zaśniesz. (są super tabletki na sen, ale je możesz dostać doraźnie, albo przez miesiąc i odstawić, bo dzięki swej mocy są uzależniające. A chyba nikt nie chce po czasie brać tabletek na sen, ale rano, bo już tak jego organizm się domaga).
   Ale najczęściej dzięki Twojej odwróconej afirmacji, czyli, że wszystko jest złe, wszystko mogł*ś zrobić inaczej, upadki, traumy, wstyd, żenada i wgl...
O tym napisze kiedy indziej, bo do snów i zasypiania, jeszcze nie raz wrócę.
   Jeśli jest ciężki temat i starasz się wrócić do realnego, to jak mantrę powtarzasz: nie myśl, nie myśl, nie myśl, NIE MYŚL!
   JAK NIE MYŚLEĆ?
   Może muzyka, podkasty, tedex'y, serial nudny, albo bajki, których nie będzie Ci żal.
   Bajki, tak bajki miałam zalecone przez psychoterapeutę. Miałam zabronione oglądanie czegokolwiek innego. Bajki to coś wspaniałego, gdy widzisz wszędzie zło, bajki Ci pokażą cukierkowy świat i nim na chwilę przesiąkniesz. Ale co zrobić, jak ciągnie Cię do dramatów i kryminałów, a najlepiej na faktach, a potem w różnych momentach Twój mózg wariuje.
   Horror o zombie, czy wilkołaku, to nie horror. Horror siedzi w ludziach, tyle zła się za rogiem czai, a większość sprowokowanego przez ludzi. 
Bezsensownie? 
   Jesteś szufladkowany jako leń. Ale fakt, Ty nic nie robisz, jedyne co, to walczysz ze swoim mózgiem, na śmierć i życie. 
   Gdy nie masz pracy, czujesz się bez sensu.. Bez celu. Jesteś bezproduktywny, nic nie wnosisz, ledwo wykonujesz higienę osobistą i domowe porządki. 
Wiedząc już co nieco o chorobie, zaczynasz czuć się niemadry, czemu?           Ogarnia Cię lęk, paraliżuje strach. 
Strach jest czymś naturalnym, ale powinien on napędzać do działania, a nie paraliżować. 
   Walczysz sam ze sobą, to najcięższa walka w życiu. Jedni wygrywają ją szybko, inni przerywają na starcie, a inni walczą póki starczy sił i wsparcia. 
   Jak można czuć się mądrze, gdy masz dwa głosy w sobie, ten racjonalny i ten nieracjonalny i jak rodzeństwo się ciągle kłócicie... 
   Idziesz sam* w nocy i płaczesz, bo się boisz, że zaraz ktoś Cie skrzywdzi, chyba, że jesteś w totalnym dołku to drogą błagasz by coś Cie złego spotkało i skończyło Twój los. Mimo drastyczności sytuacji, to 2 uczucie jest lepsze, masz adrenalinę, czujesz się mocny, nie czujesz, że się boisz. Bo to 1 doprowadza do lęków, odbija się bardziej na psychice, dłużej z Tobą jest.
   Przykładem może być to, jak bałam się wejść klatką, która nie ma okien, na 7 piętro, bo było tam ciemno, mimo latarki w telefonie, usiadłam przed zepsutymi windami i płakałam, pisałam do partnera, że poczekam na niego do rana, ja byłam po popołudniówce, a on był na nocce. Plus miałam taki, że miałam bliskiego kolegę, który mnie zawsze podwoził, bo siedział, że boję się ciemności. Napisałam do niego wiadomość, jaką jest sytuacja, ale bez próśb. On mimo że był już kawałek, to przyjechał, zaprowadził pod drzwi i pojechał. To było dla mnie duże wsparcie i jeszcze większe uznanie, że ktoś rozumie, ktoś jest w stanie zareagować tak, byś się poczuł przez chwilę bezpiecznie. 
   Gdy mieszkałam w domu rodzinnym, to mama zawsze mnie odprowadzała i odbierała tak, do 21 r.ż.,nie ważne czy to było związane z pojechaniem, czy powrotem z pracy, czy powrotem od ex chłopaka (on nie rozumiał moich lęków, z resztą raczej ich nie zauważał).
Bezradnie?
   Gdy masz siły fizyczne, Twoja psychika zdycha.
A gdy masz siły psychiczne, tą motywację, to Twoje ciało siada i woła, że koniec, bo boli. 
Nic nie robił*ś, a mięśnie Cie całe bolą, choć czy to nadal są mięśnie, skoro tyle czasu ledwo się ruszasz?
10 minut drogi, to maraton, dyszysz jak parowóz, bo skąd masz mieć tą kondycję, jak 90% czasu leżysz?
   Leżysz, łapiesz łzy i mówisz sobie słynne każdemu zdanie: jutro zacznę. 
Jutro zacznę ćwiczyć, by polepszyć swoją kondycję.
A jutro, Twoja głowa zajęta jest, analizą wszystkiego o czym myslisz. Albo stwierdzasz, że nie będziesz się pocić, bo trzeba się potem wykąpać, a Ty jak kot unikasz wchodzenia do wanny.
Spacery stały Ci się obce, pierw mocnym argumentem było to, że jaki jest tego cel?
Nie ma celu, jak pójście do sklepu i idziesz tam po coś, a po co masz iść, tak po prostu, tak bez sensu. Nie ważne, że poprawia kondycję, więcej się wdycha świeżego powietrza, słucha się tego gwaru ulic miasta, mija się ludzi...
   Właśnie, mija się ludzi, a jak masz fobie społeczną, to unikasz ludzi, najczęściej wielkich skupisk, ale jednak po czasie unikasz nawet sąsiadów. 
   Chcesz się śmiać, ale nic Cie nie śmieszy, chcesz się radować, ale nic nie jest radosne, czasami wkrada się ta brzydka przypadłość jak brak odczuwania emocji.
   Nawet nie wiesz jak ciężko, żyć z emocjami, a co dopiero pozbawionym ich. Nawet nie tylko tych źle określanych jako "dobrych", ale i tych "złych", gniewu, złości, smutku. Obojętność jest jedną z najgorszych przypadłości. 
   Zakładasz ciągle maskę uśmiechu, pogodności, bo nie chcesz stygmatyzacji, tępych porad, litości i innych niedogodności, gdy mówisz, że masz depresję.
   Tylko samotnie w domu ściągasz maskę i ten ciężar który uniosł*ś nosząc ją. Gdy masz zaufaną osobę, jak np partner*a, to częściej ściągasz tą maskę, by podzielić się ciężarem, ale czasami, też jej używasz.   
   O depresji możesz pogadać z osobami w depresji, z psychiatrą i pochodnymi. Ci co się nie znają, lub udają że się znają , nierzadko Cie dobijają, nieświadomie, ale jednak. 
Ale Ci co się znają rozumieją a to zazwyczaj wystarczy, lecz równie nierzadko farmakoterapia jest niezbędna.
Bezużytecznie zostało nam na koniec. 
W okół siebie, ledwo ogarniasz, czujesz, że bez Ciebie byłoby lżej, bo i tak jesteś bezużyteczn*, jak nie pracujesz, to jesteś na utrzymaniu i jaki z tego pożytek?
 Same straty.
Siedzisz zamknięt* w sobie, lub w telefonie, albo grze. 
Nikomu nie zawadzasz, ale też i nie było by gorzej, gdyby Ciebie nie było.
Gdy jesteś gdzieś wśród bliskich, siedzisz i słuchasz, rzadko się odzywasz, bo po co, kogo obchodzi Twoje zdanie, albo po co zaczynać, męczącą wymianę argumentów, jak i tak czujesz się jak debil. 
   Nie wiem czy to przez leki, stres, depresję, ale ja się od pewnego czasu czuję jak debil, otumaniona, nie ogarniająca, bez koncentracji, a pamięć umyka za szybko.
Boję się przyznać, że czegoś nie wiem, nie umiem... Sama se przyklejam łatkę debil, ale dawać komuś pretekst do tego, no jak ja bym mogła?!
   Nie słyszałam jeszcze o pracy chronionej dla osób z depresją, chciałabym usłyszeć, ktoś zna? Wie jak to wygląda?
Mimo kilku ukończonych kierunków, "wiem, że nic nie wiem".

   Pewności brak, radości brak, libido brak, motywacji brak, chęci do życia 10-cio%, pracy brak, hobby brak, systematyczności brak, asertywności mimo kilku szkoleń - brak.
   Lęku pełno, strachu pełno, paranoi pełno, pomysłów na śmierć pełno, ucieczek pełno, spania pełno, bólu pełno, smutku pełno, żalu pełno, mimo 5 lat leczenia objawów i obaw - pełno. 

   Kto by nie chciał wyjść z tej mojej "strefy komfortu"?

Postaram się częściej pisać, ale i z tym idzie mi bardzo ciężko.
Zapraszam na FB na stronę 
Lękowo Depresyjni.
Oraz 
W związku Z. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz