wtorek, 11 września 2018

Deszcz to obietnica rozpogodzenia.



Zaczynamy najgorszy post...
Czyli najgorsze momenty mojego życia...
W podstawówce miałam się dobrze, choć po czasie zaczęłam rozrabiać.
Niestety tak jest, że jak rozrabiasz to jesteś lubiany wśród rówieśników.
To były rzeczy jak, pyskowanie, rozwalanie, uciekanie z lekcji.
Stało się tak, dlatego, że gdy miałam 9 lat, mój ojciec się powiesił w domu.
Bardzo go kochałam...
Bardzo go potrzebowałam.
Wtedy, moje życie zamieniło się, w koszmar.
Mama się załamała, ciągle płakała i mówiła że lepiej jakby jej nie było i że w domu dziecka będzie nam lepiej.
Gdy, dotarłam do końca podstawówki, pojawił się kolejny koszmar.
Moja ówczesna przyjaciółka, trochę porozrabiała i naraziła się dwóm starszym dziewczynom.
Ja znalazłam się w złym miejscu o złej porze. Na osiedlu kilka płacy dalej.
Szłam tam z przyjaciółką K.,
Była tam duża grupa ludzi, z 30 ich było na pewno.
Czyli prawie całe osiedle.
Z racji że przyjaciółką się nie zjawiła na 'ustawkę', trafiło na mnie.
Zaczęli mnie wyzywać od zezowatych, dziewczyna z którą tamtą miała na pieńku, podeszła do mnie z koleżanką..
Zaczęły mnie wyzywać, popychać, szarpałam się z jedną, pociągła mnie za włosy, więc też to zrobiłam i trochę jej ich wyrwałam.
Wkurwiła się bardzo.
Wtedy stanęły tak, żebym nie mogła odejść, jedna mnie kopnęła, a druga zaczęła mi kazać jeść glizdę która była na ziemi.
To było tak upokarzające...
Rozdeptałam ją, ale znalazły inną.
Wśród trzydziestu osób, śmiejących się, znalazł się jeden mój wybawca, który podszedł i kazał się odwalić.
Potem ktoś krzyknął że policja jedzie i wszyscy oprócz mnie zaczęli uciekać...
Ja stałam w tym samym miejscu, jak sparaliżowana....
Był to moment, gdzie wybrałam gimnazjum te, do którego wszyscy tamci chodzili.
W trakcie gnojenia mnie, usłyszałam że moja głowa wyląduje w kiblu.
Wróciłam do domu z płaczem i krzyczałam mamie że do żadnego gimnazjum nie idę.
Po kilku godzinach, moich krzyków, mama mnie zrozumiała i zabrała do gimnazjum, które znajdowało się też niedaleko.
Poszłyśmy z petycja do dyrektora i mimo że czas składania podań minął, widząc moje roztrzęsienie powiedział, że jestem przyjęta.
Z racji przyjęcia mój płacz strachu, zamienił się w płacz szczęścia.
W gimnazjum miałam paczkę dziewczyn i trzymałyśmy się zawsze razem.
Ale znalazły się też takie, które nie umiały znieść mojej wady wzroku i mnie wyzywały.
Bardzo to bolało.
Ale miło wspominam gimnazjum.
Po pożegnaniu T., poznaliśmy mamę M.- wcześniej nie znałam jej wcale.
BW. , czyli jej mama, zabrala nas do cyrku, na odpust, u niej na osiedlu i w sumie tyle dobrego, co z nią kojarzę.
Potem oskarżyła mnie o kradzież lakieru do paznokci i zostałam złodziejka na całą rodzinę...
Nie, nie ukradłam go.
Znalazł się potem za pralką, ale tego już nie powiedziała całej rodzinie, tylko mamie.
Wracając do podstawówki. Pamiętam, jak BA. kiedyś wbiła do podstawówki, odjebana jak paw.
Getry, spódniczka i ....pierdolnie wielkie futro, za kolana....
Czuła się jak milionerka, opłacając nam, obiady w szkole.
BA., Zabrała nas, na wakacje, nad morze.
Zazwyczaj rano, o szóstej, załączała się jej pobudka, zwana 'czas na plażę'.
'Gdybym wiedziała wcześniej, że macie nowego tatusia, to bym Was nigdzie nie zabrała.
(Gdyby wiedziała, jaki z niego chuj...może i by się zainteresowała).
Pamiętam jak D., z racji, że mieli, go za cipę w szkole, znęcał się nade mną, ubliżając mi i dusząc.
Od tamtego momentu, nie potrafię mieć nic blisko szyi, i oddycham tylko płucami.
Poznawałam, jego wrogów, by miał ich mniej.
Gdy, koledzy z placu, w sumie nigdy nie byli jego szczerymi kolegami, z czasem, zauważyli, że jest podatny, więc i przydatny.
Pamiętam jak M., nigdy nie miała złotówki, na watę cukrową, ale raz w upalne lato, przyniosłam Panu, zimną kranówę i dostałam, za to watę.
Pamiętam, gdy 'koledzy' z drugiego placu, nadali mi i K., miano lesbijek, na zmianę z pączkiem i patyczakiem.
Jeden z kolegów P., nie wybaczył mi tego, że spędziłam całego sylwestra z innym a nie nim, i gdy była grupka facetów na placu, staliśmy w kółku, złapał moje ręce do tyłu, wypychał kolanem i mówił coś w stylu, no bierzcie, kto chce.
Z dwa lata temu, miałam sen, mama na ruchomych schodach, jedzie w górę i jedna znienawidzona przeze mnie osoba, tak samo mnie trzymała w centrum handlowym, mówiąc 'widzisz i tak cię, nie zauważy, krzycz i tak cię nie usłyszy', płakałam z bezsilności, próbując krzyczeć i się wyrwać, płacz mnie obudził.
Ciągle śni mi się ten człowiek, zawsze jestem bezsilna, a M., nieobecna.
On krzywdzi mnie zawsze psychicznie, ograniczając mi swobodę i ukazuje, ze M., nie ma mnie w swoim życiu, że jestem jej obojętna.
Początkowo, śniło mi się, że błagam ją by wyjebała, owego osobnika, a ona zawsze jest bezradna.
Grożę, że się wyprowadzę, bo dłużej tak nie wytrzymam, krzyczę, że wyprowadzę się do teściowej.
Jakbym przeżywała to ciągle od nowa.
On zawsze, się do mnie uśmiecha, lub mówi w stylu 'i tak mi chuja zrobisz', a mnie potem cały dzień, wszystko drażni, myśli starają się ciągle, analizować sen i wkurwia mnie fakt, że niestety faktycznie realnie jestem bezsilna i nie mogę mu nic zrobić.
Już kilka lat, nie mieszkam z mamą, to coś w sumie też.
A sny są zatrzymane, w tamtym czasie, mimo, że o tym nie myślę.
Łapacze snów, chuja dają.
-Wronged.